Przed sobotnim wernisażem Roberta Procha i Chazmego w duńskiej galerii Kirk, mieliśmy okazję zadać im kilka pytań dotyczących ich najnowszych prac, wystawy i pracy w duecie. Jeżeli jesteście zainteresowani- zapraszamy do krótkiej lektury.
Jak przebiegał proces współpracy. Czy kolaboracje na płótnie różnią się od tych na ścianach w kwestii procesu twórczego?
Sytuacja studyjna jest zawsze bezpieczniejsza i bardziej komfortowa od tej na ścianie. Przede wszystkim nie ma ograniczeń czasowych, pogodowych i format jest inny. Przed wspólną sesją nad kolaboracjami mieliśmy już wstępne wyobrażenie w jakim kierunku pójdą te obrazy. Trzymaliśmy się ściśle dwóch haseł: miasto i nokturn. Każdy z nas przygotował kompozycje i podmalówki we własnej pracowni, aby je już dalej wspólnie rozwijać przy spotkaniu. System pracy w tym przypadku odbywał się zmianowo. Praca nad muralem jest raczej bardziej wspólnym ‘gonieniem metrów’ i ścisłym przestrzeganiem przygotowanego projektu. W malarstwie studyjnym można się nieco bardziej pobawić. Można zmienić decyzje, swobodniej kontrolować elementy składowe obrazu. W naszym przypadku bardzo sprawdza się formuła łączenia malarskiej figuracji z papierowym kolażem Daniela.
To już wasza kolejna wystawa w galerii Kirk? Czy zaplanowaliście, że tam tworzycie kolaboracje czy lokalny rynek tak bardzo docenia Waszą współpracę, że właśnie tam jesteście zapraszani w duecie?
Tak, to jest nasza druga wystawa u Duńczyków. Poprzednia miała miejsce równo trzy lata temu. Propozycja powtórzenia tej formuły wypłynęła od samej galerii mniej więcej rok temu. W zasadzie jedyną wytyczną od nich była ilość oczekiwanych prac wspólnych i solowych. Mieliśmy naprawdę sporo czasu aby się przygotować. To że dostaliśmy taka szansę zawsze nas cieszy ponieważ świetnie się nam wspólnie pracuje.
Skąd pomysł na temat zbliżającej się wystawy- w przypadku Chazmego jest to główny motyw całej Twojej twórczości. Teraz otrzymujemy zestawienie dwóch światów. Chłodnej, „brutalistycznej architektury” Daniela i zarazem dynamikę i ekspresję relacji międzyludzkich Roberta.
Zestawienie abstrakcyjnych podziałów Daniela z dynamiczną figuracją zawsze nam się dobrze sprawdzały I od lat wracamy do tej formuły od czasu do czasu. W przypadku tej wystawy chcieliśmy poruszać się w ciemnych i mocno nasyconych gamach. Barwne światło, typografia, architektura i postać ludzka może byś zestawiona w nieograniczonej ilości kombinacji. Sam motyw nocnego życia miasta jest kopalnią pomysłów i tematy narzucały się bardzo naturalnie. Sami też zauważyliśmy, że pewien mrok przyciąga naszą uwagę i ponownie wróciliśmy do poszukiwań sprzed trzech lat.
Miasto i jego eksploatacja i eksploracja są jednymi z najczęściej pojawiających się motywów we współczesnej kulturze. Nie baliście się dotykać tematu, który jest tak szeroko sportretowany?
Decyzja o podjęciu tego tematu nasunęła się samoczynnie. Raczej nie mieliśmy obaw o ponowne dotykanie tych rejonów ponieważ ten sam motyw przefiltrowany przez własny styl zawsze stworzy inną jakość. Tym bardziej że obaj żyjemy w centrach miast i jesteśmy nasiąknięci tym środowiskiem. Gdybyśmy żyli gdzie indziej, nasza twórczość prawdopodobnie też miała by inny wydźwięk. Naturalnie chłoniemy to co nas otacza.
Wasze malarskie style są bardzo charakterystyczne i łatwo je rozpoznać. Na wspólnych pracach jednak granica między nimi się zaciera i trudno znaleźć granicę między autorami. Czy to celowy zabieg?
Pewnego rodzaju integralność wynika naturalnie ze wspomnianej zmianowości pracy nad kolaboracjami. Ustalając podziały kompozycyjne, perspektywiczne i barwne, określamy ramy dla kolejnych sesji. Niezależnie od tego kto zaczął konkretny obraz, drugi rozwijał ustalony porządek. W przypadku kolaboracji kolejność była następująca: podmalówka, następnie główne bryły, dalej figuracja oraz najbardziej nasycone światła aby zakończyć całość kolażem który skutecznie wzbogaca malarską strukturę pierwszego etapu. Każda ze wspólnych prac miała około 5-6 sesji zmianowych. Raczej nie określamy tu żadnych celowych zamierzeń co do finalnego kształtu obrazu. Wychodzimy od w miarę ogólnego wyobrażenia, ale sam proces po drodze jest raczej nacechowany improwizacją i szukaniem. Przepracowaliśmy na przestrzeni lat już sporo wspólnych prac i łatwo nam przychodzi pewien kompromis.